niedziela, 17 listopada 2013

Księga 1 Powietrze Rozdział 5 ,,Znaleziona%

Wastałam o godzinie 6.22. Coś szybko wstałam nawet za szybko. Po 5 minutach moje stopy znajdowały się na podłodze. Podeszłam do okna i spojrzałam na otaczający mnie krajobraz. Dzisiaj padał deszcz a błagałam żeby nie padał. Odwróciłam się i skupiłam się na szafie z ubraniami podeszłam do niej i wyciągnęłam ubrania. Były to dżinsy, podkoszulek i bluza. Ubrałam się i poczesałam. Trochę mi to zajeło zanim zrobiłam loki ale to była już moja codzienna rutyna. Sięgnęłam po telefon i posłałam mamie esemesa.
[Od Jade do Mama: Hej mamusiu mam nadzieję że nie śpisz. Powiedz mi kiedy zmarł avatar Joseph znaczy kiedy go zamurowali? Kocham Jade xx]
Posłałam esemesa i zajełam się makijażem. Najpierw zrobiłam kreski eyelinerem i kredką do oczu a potem nałożyłam na rzęsy równomiernie maskarę. Byłam już gotowa by pokazać się ludzią. Chwyciłam telefon i schowałam go do kieszeni spodni. Wyszłam z pokoju, moim oczom ukazał się Niall w samym ręczniku owiniętym wokół pasa. Zachichotałam a jego policzki pokrył rumieniec.
-Spoko nie patrze idź - Wypaliłam na co się zaśmiał swoim zaraźliwym śmiechem. Przygryzłam dolną wargę po czym oblizałam usta. Na moje szczęście tego nie widział bo się odwrócił. Chyba nie ma w tym domu kamer nie? Bo jak tak to chłopcy mieliby ze mnie beke. Zbiegłam na dół gdzie w kuchni siedział Louis robiący sobie śniadanie.
-Hej - powiedziałam. Louis się uśmiechnął i dał mi kanapkę.
-Nie dziękuj czekałem cały poranek aż wstaniesz. - Na jego słowa zaśmiałam się w niebogłosy. On jest taki śmieszny. Mój telefon zawibrował. Tak jak myślałam dostałam esemesa od mamy.
[Od Mama do Jade: ,,Jade esemesy to nie najlepszy pomysł spotkajmy się za 30 minut w parku tylko my dwie bez żadnych świadków.]
Wiadomość od mojej mamy lekko mnie zdziwiła. Do kuchni wszedł Niall który o dziwo dość szybko się ubrał. Uśmiechnełam się do niego posyłając ,,całusa". Nie powiem stał jak wryty ale po paru sekundach odwzajemnił uśmiech i uśiadł koło mnie. Zaproponowałam mu połowę mojej kanapki. Horan przytaknął i zaczął jeść ja tak samo. Szczerze? Szczerze zwykłe śniadanie zamieniło się w wojne jedzeniową. Zakończyło się to tym że leżałam na nim ubrudzona mąką i musztardą. Eh pech jak pech bo do kuchni weszli chłopaki.
-A co tu się dzieje?! - Krzyknął Liam, ja zmieszana całą tą sytuacją ,,sturlałam" się z Nialla.
-Em mu tu no robiliśmy wojnę na jedzenie. - Palnął Niall a ja uderzyłam się w czoło.
-Powiedziałbym że po tym co tu zauważyliśmy to mizialiście się. - Powiedział Harry z uśmiechem na ustach. Ja wybiegłam z kuchni się przebrać. Niech Nialler się tłumaczy ja mam ważne skotkanie z mamą.
Po około 10 minuchach byłam gotowa i wyszłam. Im bliżej byłam tym większy był stres i dziwne uczucie w żołądku. Dotarłam, moja mama właśnie siedziała na ławce czytając książkę. Kocha czytać książki szczególnie horrory.
-Hej - powiedziałam a moja rodzicielka oderwała wzrok od książki i podbiegła do mnie rozkładając ramiona.
-Córko, jeśli cokolwiek ci powiem to nie miej mi tego za złe tak? - Przytaknełam, byłam gotowa na wszytko. - Avatar Joseph zmarł jak ty się urodziłaś dokładnie dwudziestego grudnia tysiąc dziewięćset dziewiędziesiątego szóstego o godzinie 15:10. - Nie wiedziałam co powiedzieć, lecz to jeszcze nie był koniec. - Córko jesteś Firebenderką i najprawdopodobniej avatarką. - Byłam w szoku oczywiście z drugiej części zdania stałam jak osłupiała nie wiedziałam co powiedzieć co pare sekund chciałam coś wydusić ale nie mogłam. W końcu coś powiedziałam.
-To że avatar Joseph zmarł w tedy kiedy ja się urodziłam nic nie znaczy bo mógł nie o tej sekundzie a wy sprawach avatara liczy się każda sekunda nawet milisekunda. A co do tego że jestem magiem ognia to ja to wiem. Jestem zdolna tworzyć niebieski ogień tak jak kiedyś Azula... - Po tych słowach pokazałam to mamie. Uniosłam rękę do góry a z mojej dłoni wydostał się prawie że granatowy ogień. Po minie mojej mamy sądze że była w szoku. Dodała tylko ,,,przepraszam" i pobiegła gdzieś sądze że do domu. Do moich oczu napłyneły łzy, czyżby ją zawiodłam? Nie! Napewno nie, nie mogę tak myśleć. Wróciłam się do domu. Miałam zjebany nastrój to fakt. Na wejściu przywitał mnie Horan i zaproponował wyjście na impreze na odstresowanie bez większego namysłu zgodziłam się.
~•~
Dochodziła 20. Ubrana byłam w małą czarną, białe buty na platformie do tego miałam białą torebkę oraz dodatki. Moje włosy spięte były w koka na czubku głowy.
-wow - Powiedział Niall a jego oczy wypełniły się pożądaniem? Uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. Zdziwił się lekko ale mi to nieprzeszkadzało. Pociągnełam chłopaka w stronę wyścia. Otworzyłam drzwi i pobiegłam w stronę auta nie odrywając mojej ręki od jego. Znajdowałiśmy się przy aucie. Niall wsiadł na miejsce kierowcy a ja pasażera.
~•~
Podjechaliśmy pod dobrze mi znany klub You. Weszliśmy do środka. Zakręciło mi się w głowie od tej atmoswery ale trudno. Szepnęłam na ucho Niallowi: ,,To ja idę się wyszaleć ty rób co Ci się podoba a ja będę robiła to co mi się podoba." Niall skinął głową i podszedł do baru. Ja udałam się na parkiet. Tańczyłam z przeróżnymi osobami. Nawet nie pamiętam jak wyglądali. Coś tam nie grało. Gdzie Niall? Moje serce momentalnie podskoczyło do góry. Szybko wybiegłam z klubu. Rozglądałam się za nim. O nie! Moje serce w tej chwili zostało zmiarzdżone. Jakby ktoś je przejechał. Mój były chłopak bił Nialla. Ta to był mój 3 chłopak jedyny którego Paige mi nie ukradła i jedyny niebezpieczny.
Zaczełam płakać i krzyczałam ,,PRZESTAŃ!". Jeff, bo tak właśnie miał na imię miał już wbić nóż w serce Nialla. Krzyknełam ,,Nie!" wyciągnełam moją rękę jakbym chciała go obronić. Poczułam nienawiść większą niż do mojej siostry.
~Niall~
To były ostatnie sekundy mojego życia. Gdy Jeff miał wbić mi nóż w serce stało się to czego nikt by się nie spodziewał. Jade unosiła się nad ziemią a jej oczy świeciły się dosłownie się świeciły.
-TERAZ TEGO POŻAŁUJESZ GNOJU! - Krzyknęła. Jade podmuchem wiatru wytrąciła mu nóż z rąk i wyciągnęła
 kawałek ziemi z podłoża i z całej siły wałneła nią w Jeffa. Lewa noga Jeffa została złamana, ale Jade nie dawała mu spokoju . Nie mogłem się ruszyć to był dla mnie szok. Miller podpaliła go ogniem a po 20 sekundach zgasiła wodą.
-JESZCZE RAZ SIĘ ZBIŻYSZ DO NIALLA A NIE BĘDĘ TAK ŁAGODNA! - krzyknęła właśnie w tym momencie jej oczy przestały świecić a ona upadła na ziemie.
-J-Jade, jest avatarką - wypaliłem prawie bez głośnie. Natychmiast podbiegłem do Jade w zasadzie do nieprzytomnej Jade.
Zawiozłem ją do domu. Faktycznie sam byłem obolały ale to jej zdrowie jest dla mnie najważniejsze.
Zaparkowałem pod domem a nią wziąłem na ręce. Z trudem otworzyłem drzwi, ale z wejściem było jeszcze trudniej. Ledwo co wszedłem a chłopaki już się zbiegli.
-CO WAM SIĘ STAŁO? - spytał przerażony Zayn. Nic nie odpowiedziałem. Zayn zaprowadził nas do pokoju tam oblepił mnie plastrami. Sądze iż to nie było konieczne. Położyliśmy Jade na łóżku od Zayna. Postanowiłem opowiedzieć wszystko chłopakom.
-Więc, em, no, Jade jest avatarką- Powiedziałem na jednym wdechu.
-Jak to? - Spytał Liam.
-No chyba to powiedziałem - Odpowiedziałem
-Jaki numer, ja pierdole. - Odezwał się najstarszy z nas Louis. poszedłem do pokoju od Zayna żeby móc poprzyglądać aię jedynej nadziei świata. Czy ona w ogóle pamięta? Lepiej nie mówmy jej teraz tylko dopiero za 3-4 dni jak będziemy wiedzieli czego avatar musi się nauczyć. Co najważniejsze czego najpierw...
~Jade~
Obudziłam się w pokoju Malika troszeczkę mnie to zirytowało. Wstałam nie pamiętałam nic co się stało od momentu wyjścia z klubu w poszukiwaniu Nialla. Wyszłam z jego pokoju i udałam się do mojego. Wyciągnęłam ręcznik z szafki i weszłam do mojej prywatnej toalety. Wziełam gorący prysznic. Po 15 minutach wyszłam. Ubrałam piżamę a moje włowy związałam w turban. Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i zbiegłam na dół.
-Hej co się właściwie stało? Wiecie nic nie pamiętam z tego wieczoru.- Chłopcy nic mi nie odpowiedzieli chyba nawet nie chcieli. Wzięłam z lodówki jogurt, z szafki łyżkę i poszłam do pokoju by coś zjeść. Zjadłam połowę jogurtu, ponieważ kraina Morfeusza wzywała.
~Louis~
Z moich obliczeń wynika że Jade Martina Miller będzie musiała teraz nauczyć się panować nad powietrzem. Czyli jestem jej nauczycielem. Prześledźmy to jeszcze raz avatar Joseph musiał się nauczyć najpierw panować nad ziemią, bo pochodził z Królestwa Ziemi, potem nad ogniem, powietrzem i na końcu nad wodą. Jade jest z Narodu Ognia opanowała już ogień czyli idzie takim samym sposobem. Ogień, powietrze, woda, ziemia. Zgadza się chyba ale powinno jestem jedyną osobą która nie śpi ehe? Zasnąłem na blacie w kuchni.
-Louis to ja avatar Korra, gdy się obudzisz narysuj mnie i przyłącz krótką notatkę co ci powiedziałam. Jesteś naprawdę silnym magiem powietrza. Ja razem z wszystkimi avatarami obserwujemy Cię od dłuższego czasu. Jesteś mądry i silny. Kochasz panować nad wiatrem chociaż nikt nie widział tego co umiesz naprawdę. Jesteś nauczycielem Jade mojego kolejnego wcielenia pamiętaj o tym. A dlaczego ja skoro jestem avatar pochodzącą z Plemienia Wody? Sama nie wiem twoim stróżem będzie avatar Aang. Przychodzimy oznajmić kto was będzie strzec muszę jeszcze wytłumaczyć Niallowi co z Colinem bo to nie on będzie go strzec tylko ja. Za parę dni odwiedzi Cię avatar Aang w tedy go narysujesz dziś narysuj mnie. Pamiętaj naucz Jade wszystkiego co umiesz zło się, zbliża. Zbliża się koronacja Niny i tym samym zniszczenie świata.






Tak oto jest 5 rozdzialik ja jestem z niego bardzo zadowolona *-*
Ale decyzja należy do was :)

1 komentarz: